“Konsumenci mówią ?nie? podatkowi od m.in. smartfonów i telewizorów” – to opinia Federacji Konsumentów. Tym quasi podatkiem ma być opłata reprograficzna na poziomie 1 miliarda złotych. To pokaźna suma na rynku. Jest więc o co walczyć.
Opłata reprograficzna – ostatni raz przepisy z nią związane były uaktualnione w … 2008 roku czyli 12 lat temu. Wiele się zmieniło od tego czasu. To widzi każdy z nas. Kiedyś rzeczywiście słuchaliśmy muzyki z płyt CD lub CD-R, DVD, potem z pendrive, a teraz coraz częściej w zupełnie inny sposób, bo poprzez streaming czyli np. Spofity. Dlatego branża fonograficzna walczy z branżą technologii (producenci komórek) o całkiem spore pieniądze, które prawdopodobnie musieliby zapłacić użytkownicy.
Inna sprawa to taka, że wiele osób korzysta z darmowego dostępu do muzyki, zwłaszcza na YouTube. Przysłowiowy kij ma dwa końce. Walka trwa. Właśnie Polska Agencja Prasowa poinformowała o ogłoszeniu stanowiska przez Federację Konsumentów.
Oto fragment wypowiedzi Prezesa Federacji Konsumentów. Kamil Pluskwa-Dąbrowski mówi:
?Postulat ZAiKS mówi o objęciu wymienionych urządzeń opłatą reprograficzną nawet 6 procent. Oznacza to niebotyczne i nieakceptowalne koszty dla polskiego społeczeństwa.
To bardzo duża kwota, zważywszy na to, jaki jest wolumen rynku smartfonów, telewizorów i laptopów. Do organizacji takich jak ZAiKS miałoby trafić około 1 mld zł rocznie. To oznacza, że te pieniądze zostaną zabrane z naszych domowych budżetów.
W sytuacji, w której wszyscy się teraz znaleźliśmy, kiedy jeden laptop w domu okazuje się niewystarczający, sprzęty elektroniczne stały się dobrem pierwszej potrzeby. Każde gospodarstwo domowe ich potrzebuje, często więcej niż jednej sztuki. Uważamy, że sięganie do kieszeni Polaków w takiej sytuacji jest mocno niepokojące…
… wniosek, iż smartfony i tablety służą do kopiowania jest błędny. – Dla nas najważniejsze jest to, że w tej chwili, w okresie pandemii, każdy potrzebuje komputera. Jeszcze niedawno w rodzinie wystarczył jeden, teraz każdy potrzebuje własnego, bo 4 osoby naraz nie dadzą rady jednocześnie pracować, uczyć się itp. To fatalny moment na wzrost cen. I to poważny, bo 6 proc. od laptopa wartego 2,5 tysiąca złotych to jest już 150 złotych.
Po stronie Federacji stoi też Minister Cyfryzacji. jego argumentacja jest nieco inna. Proponuje poczekać na ujednolicenie podatku cyfrowego w Europie. Tyle tylko, że to może potrwać jeszcze długo.
Inne stanowisko ma Minister Kultury I Dziedzictwa Narodowego. Piotr Gliński mówi, że Polska jest jednym z ostatnich europejskich krajów, która nie ma opłaty reprograficznej.
Co to jest opłata reprograficzna?
Opłata reprograficzna jest dziś zawarta w cenie różnych nośników ? na przykład ryzy papieru do drukarki (bo moglibyśmy ściągnąć sobie książkę z internetu i ją wydrukować), płyty CD czy DVD (bo możemy sobie wypalić film czy grę), odtwarzacza mp3, karty pamięci, dysku twardego, nagrywarki czy pendrive’a.
Kwoty z tytułu opłat reprograficznych uiszczane są przez producentów i importerów drukarek, kserokopiarek, skanerów, faksów, magnetowidów oraz czystych nośników (kaset magnetofonowych, kaset VHS, płyt CD i DVD i papieru formatu A3 i A4) z mocy ustawy na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (tzw. OZZ) uprawnionych do inkasa opłat (np. ZPAV, ZAiKS, inne).
Organizacje zbiorowego zarządzania po potrąceniu kosztów inkasa opłat przekazują część otrzymanych kwot twórcom jako rekompensatę za zwielokrotnianie ich utworów na użytek osobisty przez osoby fizyczne. Ciężar opłaty, która w efekcie zwiększa cenę urządzenia lub nośnika w zależności od jego rodzaju, obciąża końcowego nabywcę produktu. Maksymalna stawka opłaty wynosi 3 proc. ceny sprzedaży urządzenia lub nośnika.
To swego rodzaju rekompensata dla twórców, mająca im wynagrodzić to, że ściągamy muzykę, filmy czy książki i nie płacimy za nie w sklepie. Chodzi zarówno o zrekompensowanie piractwa, jak i kopiowania treści na własny użytek. Bo przecież każdy może skopiować sobie kupioną płytę i używać duplikatu na przykład w samochodzie.
Obecnie polscy konsumenci płacą organizacjom artystów ponad 30 milionów złotych rocznie tylko z tytułu tzw. czystych nośników, za które do tej pory uważano głównie płyty CD-R i DVD-R, a nie np. pendrive?ów czy dysków twardych. Tego typu opłaty nie wprowadziła Łotwa, a Finlandia, Wlk. Brytania czy Hiszpania już się z niej wycofały.
Ważnym lobbystą na rzecz opłaty jest ZAiKS, który problem podnosi od lat, do kolejnych rządów i ministrów kultury. Bez skutku. Chodzi o urealnienie rozporządzenia, które nie było aktualizowane od 12 lat. Kłopot jednak jest taki, że przez te lata nie wypracowano systemu, który faktycznie faktycznie sprawiedliwie podzieliłby opłatę reprograficzną między twórców. Odbywa się to w sposób dość dowolny.
Decydujące zdanie ma tu nasz Sejm, ale jak widać zdania są podzielona nawet w gronie koalicji rządzącej.
Na szczęście dla nas to inna bajka niż dj licencja.