sweet goodbye robin schulz

Tytuł “Sweet goodbye” brzmi bardzo “słodko”. Czy i tym razem Robin Schulz “poszedł na słodko” ? Posłuchajcie i poznajcie kilka szczegółów

 

“Sweet goodbye” czyli “słodkie pożegnanie”, no, ale na razie nie zanosi się na pożegnanie z Robinem Schulz’em. Jego “machina przebojów” jest rozpędzona, co pokazują poniższe statystyki.

 

Czy rzeczywiście w “Sweet Goodbye” producent “poszedł na słodko”. Raczej tak, bo mamy tu całkiem “słodką” melodię, fakt  – miłą dla ucha. Całość jak zwykle w lekko podkręconym pop-deep-house’owym aranżu.

W warstwie tekstowej trochę “brudzi”, ale to raczej nie dotrze do słuchacza:

… kiedy zmierzch przechodzi w noc: “I love the moonlight” (“Uwielbiam światło księżyca”). Dalej na tle tanecznych pejzaży następuje dosadne “f*** the sunshine/sweet sweet goodbye” (“pieprzyć słońce, słodkie, słodkie do widzenia”).

A może pojawi się jakiś remiks?

Autorami “Sweet goodbye”  są ci sami ludzie, którzy napisali “The Business” (Tiesto) czyli  Anton Rundberg, James Bell i Julięa Karlsson. Ten drugi również udziela się wokalnie w “The Business” i teraz w “Sweet Goodbye”.

Idzie inną dro

Jak widać, Robin Schulz nie idzie drogą swoich konkurentów, takich jak David Guetta czy Tiesto, którzy potrafią nas zaskoczyć czymś mocnym – klubowym. On cały czas idzie mainstreemowym brzmieniem.  Pozostawiam wam więc ostateczną ocenę, bo jak zwykle to może być kwestią gustu.

Cóż ten facet ma robić skoro na takich klimatach wygenerował ponad miliard streamów. Wśród nich “Miss You” (380 milionów), ale także te wcześniejsze “Sugar”, “Waves” i ten pierwszy – sprzed 10 lat – “Prayer in C”. Do tego z ponad 20 milionami sprzedanych płyt, ponad 450 złotymi/platynowymi i diamentowymi (w 30 krajach). Także cztery niemieckie nagrody ECHO i nominacja do Grammy (w kategorii Best Remixed Recording).