Od poprzedniego oficjalnego albumu tego producenta minęło aż 6 lat. Dobrze wiemy jednak, że Tiesto się nie nudził, bo regularnie dostarczał nam coś nowego. Jego nowy album pt. “The London sessions” to podsumowanie z niecałych ostatnich dwóch lat działalności. Posłuchajmy co nam ma do zaoferowania w 2020 roku ten producent utożsamiany z muzyką Trance.
Najnowszy album Tiësto (Tijs Michiel Verwest) zatytułowany jest ?The London Sessions?. Tiesto zdecydował się na bardzo lekki, jak to nazywamy “komercyjny” album. Przez ostatnie dwa lata wydawał dużo singli o cięższym kalibrze, pokazujących, że jest ciągle klubowym producentem. To klimaty Bass, Future, Progressive, Electro House i Trance wydawane z takimi producentami jak Mesto, 7 Skies, Sikdope, Justin Caruso, Moska czy John Christian. Fani klubowej strony swojego idola mogą być zawiedzeni zawartością “The London sessions”, bo nie jest to muza z czasów “Adagio for Strings” czy “Traffic”. O tym wiemy nie od dziś.
Świetnym przykładem jest aktualny hit “Nothing really matters”.
Gdyby zmienić aranż tej kompozycji, mogła by powstać lekka piosenka dance. No, ale nie czepiajmy się, bo akurat w tym przypadku mamy bardzo przebojowy House, a że w refrenie jest “na na na…”, cóż, album ma za zadanie dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. To oczywiste i logiczne. Dlatego na krążek wybrano różne bardzo znane nazwiska jak Becky Hill, KAMILLE, Mabel, Post Malone, Snoop Dogg, Violet Skies, Rita Ora i wielu innych.
Tiesto o “The london sessions”:
– Bardzo zainspirowałem się londyńską sceną. Londyn zawsze był świetnym miejscem do odkrywania nowych brzmień i artystów, którymi można się zainspirować. Praca z niektórymi z nich w tym cudownym mieście była dla mnie wspaniałym przeżyciem. Jestem niezwykle podekscytowany, że mogę podzielić się z całym światem efektem tych tygodni w Londynie.
Posłuchajmy albumu!
Przyjrzyjmy się zawartości albumu “The london sessions”, który jak widzimy powstawał w Londynie.
Na dole znajdziecie tracklistę, z której wynika, że znamy już całkiem sporo utworów z tego wydawnictwa.
Pierwszy premierowy to “Ride”, w którym gościnnie pojawiają się The Kid Daytona i ROE. Na tle świetnie zaaranżowanego vocal house (dużo ciekawych dźwięków) pojawiają się bardzo fajnie brzmiące wokale i rap dwójki zaproszonych gości.
Dalej – “Lifestyle” – można powiedzieć klubowa wstawka na tle lekkiego repertuaru tej płyty. Sama prosta w sobie kompozycja ma ma tzw. zakrętkę. Ogólne wrażenie – takie sobie.
Za to kolejny “On my California” – brzmi dużo ciekawiej. To taki future vocal house. Tu gościnnie pojawiają się Shaun Frank (u nas znany np. z “Shades Of Grey”), legendarny raper – Snoop Dogg (od razu go rozpoznacie) i mało znany wokalista o ciekawym głosie – Aaron Fontwell. Stylowy kawałek.
Przeskakujemy te znane i trafiamy na “Round & round”, gdzie wokalnie udziela tu się Amerykanka Galxara. Oryginalny wysoki głos zdecydowanie ubarwia ten kawałek zrobiony w konwencji classic piano house. Utwór #10 to kolejna wokalna perełka. Tym razem jest to Ilira Gashi – wokalistka ze Szwajcarii, którą możecie kojarzyć z utworu “Fading”, z Alle Farben.
Dalej pojawia się drugi utwór zrobiony z Becky Hill. Nazywa się “Over You”, ale nie porywa. Aranżacyjnie podobny do poprzednich, czegoś tu brakuje, czegoś extra. Drugi raz pojawia się KAMILLE – wokalistka, którą wcześniej poznaliśmy m.in. z utworu Gorgon City.
Utwór “What?s It Gonna Be” jest szybszy przez co bardziej energetyczny co pozytywnie wpływa na całość “The London sessions”.
Całość kończy utwór tech-house’owy “Insomnia” będący delikatnym ukłonem w kierunku muzy Trance, z które wywodzi się przecież Tiesto.
The London Sessions – lista utworów
Bardzo fajnym pomysłem jest udostępnienie trailera wideo całej płyty. Dzięki temu błyskawicznie możecie ocenić czy Wam się to spodoba. Polecamy skorzystać z tej opcji!